- Nawet nadludzkim wysiłkiem musimy doprowadzić do tego, by piłkarze wystartowali w rozgrywkach rundy wiosennej. Dziś sytuacja wydaje się być zła, ale nie beznadziejna, nie poddajemy się - mówił do przybyłych na walne nadzwyczajne zebranie członków Zakładowego Klubu Sportowego Tłoki Gorzyce wójt Gorzyc, a zarazem prezes klubu Stanisław Krawiec.
Nad trzecioligową drużyną piłkarzy tego klubu zebrały się czarne chmury. Sytuacja wydaje się być tragiczna. Działalność poprzedniego zarządu klubu zakończyła się prawie dwumilionym długiem, w efekcie czego nad klubowym kontem rękę położył komornik. Działacze obecnego zarządu liczyli, iż uda im się wywiązać z zawartej ugody spłaty długu wobec Federal Mogul, ale niestety, było to ponad siły. Znający trudną sytuację klubu piłkarze poszukali sobie nowych pracodawców. Odeszło czternastu zawodników(!), z czego sześciu podpisało już umowy z innymi klubami.
- Kiedy tu grali, zarabiali pieniądze porównywalne z tymi, jakie płacono w pierwszej lidze. Kiedy klub popadł w tarapaty, to zamiast pomóc, zaczęli uciekać stąd jak szczury - mówił w dosadnych słowach członek zarządu gorzyckiego klubu Andrzej Hara, który za swe wystąpienie otrzymał od zebranych burzę braw.
Wcześniej obecny prezes Tłoków przedstawił sytuację finansową i wyniki kontroli dokonanej przez biegłego rewidenta. To, dlaczego taki dług powstał, próbowali wyjaśnić byli sternicy Tłoków z poprzednich lat Jerzy Nykiel i Jan Stala. Nie przekonali do swych argumentów, ale czy mogli? Stwierdzenia, że "musieliśmy piłkarzom płacić tyle, by grać w drugiej lidze" były mało przekonywujące.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia - stwierdził na zakończenie swego wystąpienia Stala, dodając, iż odpowie na każde zadane z sali pytanie, nawet to najtrudniejsze. Pytań jednak nie było...
Zebrani entuzjastycznie przyjęli wystąpienie posła Władysława Stępnia. Mówił krótko, ale konkretnie. - Deklaruję, że do końca lutego wpłacę do klubu 1500 złotych, ten klub musi istnieć, gramy dalej - mówił, a zebrani wiwatowali.
Pod adresem Stępnia padło wiele ciepłych słów od wójta i jednego z największych sponsorów oraz entuzjasty klubu, prywatnego przedsiębiorcy z podgorzyckich Sokolnik Eugeniusza Pikusa. Im było dalej, tym optymizmu na sali gminnego Domu Kultury było więcej. Przez chwilę wyglądało tak, jakby zebrani zapomnieli o finansowej zapaści. Sponsorem klubu wciąż jest Federal Mogul, od którego Tłoki mogą liczyć na wsparcie w wysokości 50 tysięcy dolarów rocznie. Daje to kwotę 12,5 tysiąca złotych miesięcznie.
- A nam potrzeba minimum trzydzieści pięć tysięcy złotych. Wystąpiliśmy z prośbami do okolicznych firm oraz przedsiębiorców, odzew był znikomy - mówił prezes Krawiec.
Z 35 firm oraz 70 przedsiębiorców, do których z prośbą o finansową pomoc zwrócili się działacze Tłoków, pozytywnie odpowiedziały tylko dwie osoby. Jedna chciała wpłacić jednorazowo tysiąc złotych, druga o trzysta złotych mniej. To kolejny przykład brutalnej rzeczywistości.
Zebrani opuszczali salę obrad w przekonaniu, że Tłoki "grają dalej", ale ta gra może się niestety skończyć nim się zacznie. Oby jednak tak się nie stało. W stronę Gorzyc z niepokojem, ale i nadzieją spoglądają piłkarscy działacze z Rzeszowa.
- Ja wierzę, że działacze Tłoków, wójt, inne osoby staną na wysokości zadania. Ten klub był do niedawna piłkarską wizytówką naszego województwa, piłkarze, jako jedyni z Podkarpacia, grali w drugiej lidze. Nie można pozwolić na to, by klub ten przestał nagle istnieć - powiedział nam prezes Podkarpackiego Związku Piłki Kazimierz Greń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?