Równo z wyjściem piłkarzy Siarki na przedmeczową rozgrzewkę zaczął padać deszcz, później już z chmur lunęło, zrobiło się zimno, ale zawodnicy jakoś nie kwapili się do rozgrzania kibiców.
Trener Adam Mażysz poprowadził "Siarkowców" po raz czwarty i ani razu jeszcze nie przegrał. Jednak w sobotę nie miał powodów do zadowolenia. Jego podopieczni nie walczyli już tak jak od nich zapewne oczekiwał.
ZMARNOWANE OKAZJE
Goście mogli zdobyć prowadzenie już w pierwszej minucie gry, ale Łukasz Ćwiczak ładnie obronił strzał Marka Piotrowicza. W 7 minucie gospodarze przeprowadzili piękną akcję, piłka trafiła do nie pilnowanego Romana Bobaka, ale ten zachował się beznadziejnie, nie trafiając nawet w światło bramki. Na słowa krytyki zasłużył także słabo w sobotę grający Przemysław Stąporski. W 33 minucie otrzymał idealną piłkę od Tomasza Walata, ale zamiast "zapytać" bramkarza, w który róg strzelić, to kropnął prosto w niego, a ten u uśmiechem na ustach obronił.
DUŻO BŁĘDÓW
W 43 minucie miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Piotr Mazurkiewicz strzałem głową umieścił piłkę w bramce gości, ale jego radość ze strzelonego gola przerwał gwizdek beznadziejnie chwilami prowadzącego mecz arbitra z Rzeszowa, który odgwizdał faul napastnika Siarki. W tej sytuacji sędzia raczej nie miał racji. Trzeba przyznać, że kartki, które arbiter pokazał piłkarzom obu drużyn były w zdecydowanej większości słuszne, ale tyle błędów, co pan Łukasz Strzępek popełnił w tym meczu, to rzadkość. Cóż, rzeszowianin nie miał najwyraźniej najlepszego dnia.
PECH GOŚCI
Początek drugiej połowy był tak kiepski, że nieliczni przemoknięci kibice zaczęli wyrażać swoją dezaprobatę w stosunku do piłkarzy. Pierwsi przebudzili się goście, którzy powinni zdobyć gola. Była 60 minuta, kiedy Piotrowicz posłał mocne płaskie dośrodkowanie w pole karne Siarki, a Damian Guzek dokonał nie lada sztuki nie trafiając z dwóch metrów do pustej bramki. Pięć minut później po olbrzymim zamieszaniu Michaił Litwińczuk z siedmiu metrów strzelił pod poprzeczką. Gospodarze mogli jednak wygrać ten mecz. W 88 min dopiero, co wprowadzony na boisko Jakub Rożek dostał "dar od niebios", po kiksie obrońców gości był w idealnej sytuacji, ale zupełnie się pogubił. Gospodarze grali już wtedy w "dziesiątkę", bowiem w 78 min., po drugiej żółtej kartce boisko musiał opuścić Tomasz Walat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?