Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeg. W procesie byłych pracowników Banku Spółdzielczego w Grębowie wyjaśnienia złożyła Teresa R. Co powiedziała?

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Oskarżona Teresa R. przed sądem odniosła się do wyjaśnień współoskarżonych
Oskarżona Teresa R. przed sądem odniosła się do wyjaśnień współoskarżonych Marcin Radzimowski
Przez dwie godziny składała we wtorek 9 kwietnia przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu wyjaśnienia Teresa R., była pracownica Banku Spółdzielczego w Grębowie, jedna ze współoskarżonych w procesie dotyczącym wielomilionowych przekrętów finansowych, wskutek których klienci banku stracili pieniądze, a sam bank został doprowadzony do upadłości.

Teresa R.: Pomagałam klientom, nie ukradłam ani złotówki

To kolejna odsłona procesu byłych pracowników Banku Spółdzielczego w Grębowie i członków rady nadzorczej tej placówki, którym prokuratura przestawiła szereg zarzutów: Bank Spółdzielczy w Grębowie doprowadzili do bankructwa, chcąc zarobić miliony na giełdzie.

Teresa R., która do roku 2011 była w Banku Spółdzielczym w Grębowie szeregowym pracownikiem odpowiedzialnym za kontakty z klientami w sprawach kredytowych, a później również członkiem zarządu banku, odnosiła się do wyjaśnień złożonych na dotychczasowych rozprawach przez współoskarżonych pracowników banku. Głównie chodziło o wyjaśnienia prezes banku Janiny K., ale również Bożeny Sz. i Danuty R.

- Odnośnie wyjaśnień Bożeny Sz. w temacie zakładania fikcyjnych kont i udzielania fikcyjnych kredytów, to nie dotyczy mojego stanowiska. W banku ja nigdy nie odpowiadałam za rachunek ROR, w którym były zakładane i udzielane fikcyjne kredyty. Pracowałam na stanowisku kredytowym, zajmowałam się obsługą klientów przy kredytach gotówkowych, rolniczych, mieszkaniowych oraz kredytach dla Urzędu Gminy w Grębowie - mówiła Teresa R. - Jest mi lżej na sercu, że gdy bank upadał, dzięki mnie uratowane zostały środki finansowe urzędu gminy.

Kobieta przekonywała również, że pracując w banku zawsze miała dobro klientów na pierwszym miejscu, a nierzadko im pomagała, także finansowo.

- Bywały sytuacje, że ktoś miał termin spłaty kolejnej raty kredytu i dzwoniłam, żeby o tym przypomnieć. Bywało, że ktoś mówił, że dostanie wypłatę za dwa, trzy dni i wtedy zapłaci ratę. W takich sytuacjach ja ze swoich pieniędzy płaciłam ratę, a później odbierałam pieniądze przekazane przez klienta. Nigdy się nie zdarzyło, żeby mi ktoś nie oddał - wyjaśniała oskarżona.

Oskarżona zapewniała, że nigdy nie zlikwidowała ani jednego depozytu, nie zabrała klientom ani złotówki. Kto zatem zlikwidował lokaty na łączną wartość kilku milionów złotych?

- Danusia Rz. przyznała się do likwidacji jednej lokaty, więc pozostałe musiała zlikwidować Bożena Sz. Ja o tym pojęcia nie miałam do 2017 roku, gdy pani prezes powiedziała mi, że odkryła złodzieja w banku. Powiedziała, że to Bożena Sz. i ona, pani prezes, po to bierze kredyty w banku, żeby pokrywać tymi pieniędzmi straty klientów - wyjaśniała oskarżona Teresa R. - Pani prezes sprawiała wrażenie, że ma pieniądze i zapewniała o tym. Mówiła, iż w każdej chwili może spłacić kredyty, bo ma pieniądze na giełdzie, ale teraz jeszcze nie może ich wybrać. Wierzyłam jej. Ona mnie i głównej księgowej wiele razy ustnie i na piśmie oświadczała, że za fikcyjne kredyty brane na siebie i członków swojej rodziny bierze pełną odpowiedzialność.

Teresa R. domyśla się, że skoro prezes Janina K. przez kilka lat, mimo wiedzy, nie powiadomiła Komisji Nadzoru Finansowego o nieprawidłowościach w temacie brakujących lokat, musiała mieć w tym jakiś interes, obok Bożeny Sz.
- Nie wiem, być może Janina K. wierzyła koleżance Bożenie Sz. w spłatę tych lokat, tak jak ja wierzyłam Janinie K. w spłatę kredytów? - zastanawiała się głośno oskarżona. Odniosła się również do sprawozdań wysyłanych kwartalnie do KNF, które przygotowywała ona i przekazywała po akceptacji prezeski do głównej księgowej Genowefy K., by ta wysłała dokumenty do KNF. Zapewniała, że prezeska nie chciała, by w dokumentach były jej fikcyjne kredyty i wykreślała je: - Prezeska nie pozwoliła wykazywać tych kredytów.

Teresa R. odpowiedziała jeszcze na kilka pytań swojego obrońcy. Dopytywał on między innymi o jej kondycję finansową w czasach pracy w banku, czy była na wakacjach z dziećmi. Ewidentnie nawiązał do wystawnego stylu życia współoskarżonej Bożeny Sz., o czym mówiła w wyjaśnieniach między innymi Janina K. (kupno samochodów, wycieczki zagraniczne, kupno warsztatu samochodowego, wyposażenie domu).
- Nie powiem, zarabiałam nieźle, ale nie stać mnie na wakacje z dziećmi czy opłacenie dzieciom wyjazdów zagranicznych, nie korzystałam z luksusów - mówiła Teresa R.

Krótkie wyjaśnienia złożyli tego dnia jeszcze oskarżona Danuta Rz. i oskarżony Krzysztof K. Na kolejnej rozprawie, za tydzień, sąd podejmie decyzję w kwestii dalszego stosowania aresztów tymczasowych wobec oskarżonych Janiny K., Krzysztofa K., Genowefy K. i Teresy R.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie