Edward Paterek, który w Kotowej Woli, w powiecie stalowowolskim spisywał liczniki wody i wystawiał faktury twierdzi, że kiedy wszedł do domu sołtysa Jana Ideca, został przez niego zwyzywany i uderzony w głowę. - Bzdura, na oczy Paterka go nie widziałem - zaprzecza sołtys.
Paterek chodził po damach jako inkasent Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej.
- Kiedy wszedłem do Ideca, zaczął mnie wyzywać od łysych. Zarzucił mi też, że wypisywałem na niego jakieś wiersze. Na koniec popchnął mnie i trzasnął w głowę, aż mi czapka spadła. Uciekłem, bo bałem się, że mi uszkodzi aparat, wart dziewięć tysięcy złotych - opowiedział nam inkasent.
A co wywołało gniew sołtysa? Paterek przypomina, że kiedyś polecił Idecowi hydraulika do ułożenia rur wodociągowych. Praca miała trwać miesiąc, ale hydraulik uwinął się z tym przez tydzień. Kiedy przyszło do zapłaty, Idec chciał zapłacić jak za dniówkę, a nie za wykonaną robotę. Sprawa trafiła do sądu, gdzie świadkiem był Paterek. Idec przegrał.
- I teraz przypomniał sobie o tej przegranej i mnie poturbował - twierdzi Paterek.
Zadzwoniliśmy do sołtysa Jana Ideca, który jest także radnym zaleszańskim (w majowych wyborach konkurował z Edwardem Patrkiem o mandat radnego).
- Ja Paterka na oczy nie widziałem. Tylko tyle go widziałem, jak przejeżdżał rowerem koło mojego domu. U mnie go nie było. On kłamie. Niech leci do prokuratora, ja go nie trzymam, niech idzie - powiedział.
Paterek zgłosił fakt pobicia na policji, ale na komendzie w Stalowej Woli usłyszał radę, żeby założył sprawę cywilną.
- Nie mam pieniędzy na zakładanie sprawy cywilnej. Poza tym, byłem na służbie, w pracy, kiedy zostałem uderzony. Zgłosiłem ten fakt swojemu przełożonemu i on może złoży doniesienie do prokuratury - ma nadzieję inkasent.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?