- W ładny kominek go wpuścił! - nie krył zachwytu Norbert Suwała, kiedy zobaczył jak Sebastian Bolko wyniósł na holu model szybowca, który w kominie powietrznym wzbił się wysoko w powietrze. I Sebastian ze stalowowolskiego aeroklubu zwyciężył.
Na trawiastym lotniku przy porcie lotniczym w Turbi koło Stalowej Woli przez sobotę i niedzielę rozgrywane były zawody modeli swobodnie latających jako V Memoriał Romana Straburzyńskiego - legendarnego modelarza z Tarnobrzegu. Janusz Żak jest pewny, że nad tymi zawodami, za sprawą patrona, unosi się aureola. I dlatego pogoda była wymarzona na zmagania z wiatrem i puszczanie modeli.
UNIKNĘLI ULEWY
- Zawsze memoriał rozgrywamy w pierwszy weekend lipca. Tym razem zdecydowaliśmy się przesunąć termin. Gdybyśmy się trzymali tradycji, mielibyśmy wiatr i deszcz - mówi dumny z pogody Janusz Żak.
Mistrzostwa zaliczane są do Pucharu Polski. W sobotę konkurowało ze sobą blisko pięćdziesięciu zawodników, juniorów. Modele wynoszone były w powietrze na uwięzi, dzięki napędowi gumowemu, silnikom i wyrzucane z ręki. Wśród zawodników byli reprezentanci nie tylko ze Stalowej Woli, Tarnobrzegu, Gorzyc, Niska, Mielca, ale nawet Suwałk (wicemistrz Polski Bartłomiej Skibicki).
Tak wygląda wyrzut modelu szybowca sterowanego radiem.
(fot. Z. Surowaniec )
STEROWANE RADIEM
Nowością było dopuszczenie konkurencji z modelami wypuszczanymi z ręki i zdalnie sterowanymi (o symbolu F3K). To bardzo widowiskowy sposób wypuszczania szybowców. Modelarz łapie model za koniec skrzydła, rozmachuje się i wypuszcza model z całej siły jak najwyżej. Mistrzowie wyrzucają go nawet na odległość pięćdziesięciu metrów. Potem szybowiec jest sterowany aparaturą radiową.
Janusz Żak wspomina, że trudno jest zgromadzić na zawodach wielu modelarzy, bo w Polsce i na świecie rozgrywanych jest mnóstwo konkurencji. A jednak na memoriał do Turbi zjeżdża sporo osób. - Bo tu jest fajna atmosfera. Także sporo modelarzy przyjeżdża tu z sympatii do Romana - twierdzi.
LEKCJA WALKI
Janusz Żak wspomina, jak przed rokiem jeden z młodszych modelarzy rozbił model wypuszczany z ręki. Zrezygnował już ze startów i siedział przy wraku. Natychmiast jeden z doświadczonych modelarzy posklejał mu model szybkoschnącymi klejami. - I zajął trzecie miejsce! - cieszy się na wspomnienie tego zdarzenia. - To była dla tego młodego zawodnika lekcja, że nigdy nie należy rezygnować z walki - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?