Małe tarnobrzeżanki, pięcioletnia Łucja i czteroletnia Kinga, niepełnosprawne siostry, które w piątek odwodnione i z oznakami niedożywienia trafiły do Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu, czują się już lepiej. Zagłodzone dziewczynki na oddział pediatryczny przywiozła lekarka z hospicjum, która tego dnia chciała zbadać stan ich zdrowia.
PORUSZENIE NA ODDZIALE
Dziewczynki trafiły do Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu w piątek przed godziną 14. Siostry w asyście policji zabrała z mieszkania rodziców lekarka z Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci, która tego dnia przyjechała do nich z kontrolną wizytą. Siostry znajdowały się w stanie agonalnym. Rodzice innych dzieci, którzy widzieli, jak policja przywiozła na oddział dziewczynki, byli wstrząśnięci ich widokiem. - Mąż, który akurat był z córką na korytarzu, mówił, że to przerażający widok - przyznaje matka przebywająca na tym samym oddziale ze swoją córeczką. - Ich nóżki i rączki był tak chude, że mąż nie mógł tego opisać. Podobno wyglądały strasznie. Były blade i nie ruszały się.
WAŻNE
WAŻNE
Rodziców dziewczynek nie było wczoraj w mieszkaniu. Ich ojciec nie odbierał także telefonu komórkowego. Z tego, co udało nam się ustalić, sprawą zajęła się prokuratura. Do sprawy wrócimy w jutrzejszym wydaniu "Echa Dnia".
Dyrekcja szpitala ze względu na dobro dzieci nie udziela szczegółowych informacji na temat ich zdrowia. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że dziewczynki ważyły zaledwie kilka kilogramów. Ich nóżki były tak chude, że przypominały rączki niemowląt. Obie były odwodnione. - Stan dziewczynek jest bardzo ciężki, ale stabilny - mówi Wojciech Wąsik, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. - Teraz dzieci są pod dobrą opieką. Znamy je, gdyż kilka miesięcy temu trafiły już do nas w kiepskim stanie. Wtedy staraliśmy się im pomóc, ale rodzice nie stosowali się do naszych zaleceń. Nie wykluczam, że jedną z przyczyn tak złego stanu ich zdrowia jest niedożywienie.
Rodzice, których dwie najmłodsze córki trafiły do szpitala, mają w sumie czworo dzieci. Pozostała dwójka to jedenastoletnia córka i dziewięcioletni syn. Najmłodsze córki, pięcioletnia Łucja i czteroletnia Kinga, cierpią na porażenie mózgowe, wodogłowie i padaczkę. Ich ojciec choruje na płuca. Oboje rodzice nie pracują. Sześcioosobowa rodzina żyje w niewielkim mieszkaniu socjalnym. Dlatego rodzina Śniadeckich od dawna korzysta z pomocy. Stałego wsparcia udzielał im Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. W pomoc włączyli się tarnobrzeski samorząd oraz ludzie dobrej woli. Wszyscy wierzyli, że pomoc, jakiej udzielają, nie idzie na marne. - Dzieci w tej rodzinie nie mogły być głodne, gdyż były pod naszą stałą opieka - twierdzi Wiesława Juda, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu. - Otrzymywali od nas stałe zasiłki. Mogę powiedzieć, że rodzina była w gronie tych, których otaczamy indywidualną opieką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?