Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat dwóch niepełnosprawnych dziewczynek

Klaudia Tajs
Katarzyna Śniadecka, mama dziewczynek, zapewniała nas przed paroma miesiącami, kiedy interweniowaliśmy w sprawie znalezienia dla rodziny większego mieszkania, że robi wszystko, by jej córki, mimo choroby i trudnej sytuacji finansowej rodziców, żyły w godnych warunkach. Dlaczego trafiły do szpitala?
Katarzyna Śniadecka, mama dziewczynek, zapewniała nas przed paroma miesiącami, kiedy interweniowaliśmy w sprawie znalezienia dla rodziny większego mieszkania, że robi wszystko, by jej córki, mimo choroby i trudnej sytuacji finansowej rodziców, żyły w godnych warunkach. Dlaczego trafiły do szpitala? K. Tajs
Niedożywienie to jedna z głównych przyczyn krytycznego stanu zdrowia chorych dziewczynek, które trafiły do tarnobrzeskiego szpitala.

Małe tarnobrzeżanki, pięcioletnia Łucja i czteroletnia Kinga, niepełnosprawne siostry, które w piątek odwodnione i z oznakami niedożywienia trafiły do Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu, czują się już lepiej. Zagłodzone dziewczynki na oddział pediatryczny przywiozła lekarka z hospicjum, która tego dnia chciała zbadać stan ich zdrowia.

PORUSZENIE NA ODDZIALE

Dziewczynki trafiły do Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu w piątek przed godziną 14. Siostry w asyście policji zabrała z mieszkania rodziców lekarka z Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci, która tego dnia przyjechała do nich z kontrolną wizytą. Siostry znajdowały się w stanie agonalnym. Rodzice innych dzieci, którzy widzieli, jak policja przywiozła na oddział dziewczynki, byli wstrząśnięci ich widokiem. - Mąż, który akurat był z córką na korytarzu, mówił, że to przerażający widok - przyznaje matka przebywająca na tym samym oddziale ze swoją córeczką. - Ich nóżki i rączki był tak chude, że mąż nie mógł tego opisać. Podobno wyglądały strasznie. Były blade i nie ruszały się.

WAŻNE

WAŻNE

Rodziców dziewczynek nie było wczoraj w mieszkaniu. Ich ojciec nie odbierał także telefonu komórkowego. Z tego, co udało nam się ustalić, sprawą zajęła się prokuratura. Do sprawy wrócimy w jutrzejszym wydaniu "Echa Dnia".

Dyrekcja szpitala ze względu na dobro dzieci nie udziela szczegółowych informacji na temat ich zdrowia. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że dziewczynki ważyły zaledwie kilka kilogramów. Ich nóżki były tak chude, że przypominały rączki niemowląt. Obie były odwodnione. - Stan dziewczynek jest bardzo ciężki, ale stabilny - mówi Wojciech Wąsik, zastępca dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. - Teraz dzieci są pod dobrą opieką. Znamy je, gdyż kilka miesięcy temu trafiły już do nas w kiepskim stanie. Wtedy staraliśmy się im pomóc, ale rodzice nie stosowali się do naszych zaleceń. Nie wykluczam, że jedną z przyczyn tak złego stanu ich zdrowia jest niedożywienie.

Rodzice, których dwie najmłodsze córki trafiły do szpitala, mają w sumie czworo dzieci. Pozostała dwójka to jedenastoletnia córka i dziewięcioletni syn. Najmłodsze córki, pięcioletnia Łucja i czteroletnia Kinga, cierpią na porażenie mózgowe, wodogłowie i padaczkę. Ich ojciec choruje na płuca. Oboje rodzice nie pracują. Sześcioosobowa rodzina żyje w niewielkim mieszkaniu socjalnym. Dlatego rodzina Śniadeckich od dawna korzysta z pomocy. Stałego wsparcia udzielał im Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. W pomoc włączyli się tarnobrzeski samorząd oraz ludzie dobrej woli. Wszyscy wierzyli, że pomoc, jakiej udzielają, nie idzie na marne. - Dzieci w tej rodzinie nie mogły być głodne, gdyż były pod naszą stałą opieka - twierdzi Wiesława Juda, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Tarnobrzegu. - Otrzymywali od nas stałe zasiłki. Mogę powiedzieć, że rodzina była w gronie tych, których otaczamy indywidualną opieką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie