MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zegarek "cyknął"

Z Wieliczki Piotr SZPAK
Bramkarz "Stalówki" Mirosław Maj (drugi z lewej) o sobotnim meczu będzie chciał jak najszybciej zapomnieć.
Bramkarz "Stalówki" Mirosław Maj (drugi z lewej) o sobotnim meczu będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. Marcin Radzimowski
Ostrej gry nie brakowało, sędzia jednak nie szastał kartkami.
Ostrej gry nie brakowało, sędzia jednak nie szastał kartkami. Marcin Radzimowski

Ostrej gry nie brakowało, sędzia jednak nie szastał kartkami.
(fot. Marcin Radzimowski)

Górnik Wieliczka - Stal Stalowa Wola 2:0 (1:0)

1:0 Paweł Zegarek 45, 2:0 Piotr Gruszka 69.

Stal: Maj 4 - Cieślikowski 5, Wróbel 5, Oczkowski 4 (72 Rogala nie klas.), Warczachowski 5 - Sałek 5, Skiba 2 (46 Dziuba 3), Kanarski 5, Drozd 5, Radawiec 6 - Kochańczyk 6.

Górnik: Juszczyk - Powroźnik, Grodzicki, Ziółkowski, Baran (88 Pawłowicz), Gruszka, Weinar (66 Kępski), Musiał, Kusia (23 Suchan) - Cebula, Zegarek (80 Szczepański).

Żółta kartka: Skiba (S). Sędziował: M. Zwierz z Warszawy. Widzów - 400.

Paradoksem był fakt, że stalowowolanie rozegrali całkiem dobry mecz, a mimo to mogli przegrać w dużo wyższych rozmiarach. O porażce stalowowolan zadecydował fatalny błąd bramkarza Mirosława Maja, po którym były piłkarz "Stalówki" Paweł Zegarek zdobył gola.

Trener Bogusław Szopa przyznał, iż o tym, że będzie prowadził Stal do końca sezonu dowiedział się dopiero w piątek. Nie było to jednak dla niego zaskoczenie, w końcu był "drugim" przy Czesławie Paliku, który jest już trenerem Stasiaka KSZO Celsy Ostrowiec. Szopa zdecydował się na odważny manewr, desygnując w miejsce etatowego dotychczas bramkarza Tomasza Wietechy, Mirosława Maja.

- Tak mu kazał Kwieciński - mówili przed meczem dwaj kibice "Stalówki". Czy mieli rację?

Trener Szopa, jak i sponsor zespołu Tadeusz Kwieciński zgodnym chórem orzekli po meczu, że to trener ustala skład, a po puszczeniu czterech goli w Przemyślu Wietecha zasłużył sobie na odpoczynek. Maj nie ustrzegł się fatalnego - wręcz trampkarskiego, jak sam przyznał - błędu w przedłużonym czasie gry pierwszej połowy. Wyszedł do piłki dośrodkowanej z rzutu rożnego przez Piotra Gruszkę, ta niechybnie przeleciałaby wysoko nad wszystkimi piłkarzami. Maj jednak wyskoczył i trącił ją ręką, niepotrzebnie, bo futbolówka trafiła prosto na nogę stojącego przy Maju Zegarka, a ten tylko "cyknął" do bramki. W ten sposób pierwsza połowa, w której Stal była zespołem lepszym, zakończyła się prowadzeniem gospodarzy. Najdogodniejszej sytuacji dla gości nie wykorzystał w 40 min. Damian Sałek, który po dośrodkowaniu Artura Kochańczyka strzelił z woleja minimalnie obok. Wcześniej - w 10 min. - dogodnej sytuacji nie wykorzystał Paweł Cieślikowski, strzelając w ostrego kąta prosto w golkipera Górnika. W Stali w tym czasie bardzo dobrze grali Kochańczyk i Daniel Radawiec.

Kolejnym zaskakującym manewrem Szopy było desygnowanie do gry od pierwszej minuty Kochańczyka. Ten rozegrał bardzo dobry mecz, był aktywny, napędził obrońcom Górnika sporo strachu, ale i jemu przydarzył się błąd nie mniej fatalny, jak Majowi. Była 49 minuta gry, obrońca gospodarzy Rafał Grodzicki fatalnie "uciął się" i w sytuacji sam na sam z bramkarzem Górnika znalazł się Kochańczyk. Biegł z piłką dobre 20 metrów, wpadł w pole karne, zrobił zwód i wydawało się, że wykonał wszystko jak należy. Ale strzegący bramki miejscowych Marcin Juszczyk (notabene młodzieżowiec) zachował się jak rutyniarz, wyczekał rywala i rzucił się w lewy róg, tam gdzie Kochańczyk posłał piłkę. Obronił w pięknym stylu i w ten sposób stał się bohaterem meczu. Koledzy z zespołu gratulowali mu tak, jak się zazwyczaj gratuluje strzelcowi gola. Golkiper Górnika promieniał ze szczęścia, tym bardziej że minutę później obronił silny strzał z 20 metrów oddany przez Cieślikowskiego. Ale dwie minuty później wydawało się, że piłka już jest w siatce. Z 16 metrów technicznie uderzył Krystian Kanarski, ale ku rozpaczy miejscowych futbolówka jakimś cudem minęła lewy słupek bramki gospodarzy. Gospodarzom nie wróżyło to nic dobrego, a siedzący na trybunie prasowej były szkoleniowiec Górnika Ireneusz Adamus coraz głośniej krzyczał na swoich byłych podopiecznych. W pewnym momencie ten znany nie tylko w Małopolsce trener nie wytrzymał i w stronę zbyt długo dryblującego Michał Suchana krzyknął: - Suchan, jak nie przestaniesz, to ci nogi z d... powyrywam! Najwyraźniej piłkarze gospodarzy wystraszyli się tej groźby, bo zaczęli grać jak z nut. W 60 min. tylko piękna parada Maja uchroniła Stal od utraty gola, bo z wolnego (22 metry od bramki) mocno strzelił Robert Ziółkowski.

Napór miejscowych rósł z minuty na minutę i w końcu przyniósł powodzenie. Była 69 minuta gry, kiedy piękną akcją popisał się Konrad Cebula, pobiegł prawym skrzydłem, przedryblował czterech piłkarzy Stali i choć mógł strzelać z 14 metrów podał do nadbiegającego Piotra Gruszki, a ten mierzonym strzałem tuż przy słupku umieścił piłkę w bramce gości. Stal nie zraziła się tym, ruszyła do ataków, ale miejscowi jakby tylko na to czekali. Nasi piłkarze bliscy zdobycia kontaktowego gola byli już dwie minuty po stracie drugiej bramki. Na strzał z 18 metrów zdecydował się Damian Sałek, ale szybującą w okienko bramki miejscowych piłkę w pięknym stylu wybił na róg Juszczyk. Kontry w wykonaniu gospodarzy były prowadzone wręcz wzorowo, ale na szczęście dla naszej drużyny miejscowi fatalnie pudłowali będąc w idealnych sytuacjach. Sam Zegarek powinien zdobyć jeszcze przynajmniej dwa gole, ale nie potrafił między innymi z trzech metrów trafić do pustej już bramki. Pudłowali też inni gracze Górnika. Druga połowa toczyła się przy padającym deszczu, który chwilami lał obficie. W tych warunkach lepiej radzili sobie piłkarze z Wieliczki i to oni zasłużenie schodzili z boiska jako zwycięzcy. Kto jednak wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby nie błędy Maja i Kochańczyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie