MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Motorom mówimy stop" - denerwują się mieszkańcy Piekoszowa

Kinga ANIOŁ [email protected]
Stefan Łącki, Irena Kubicza i Mieczysław Sorbian, pokazują rozjeżdżoną przez jeżdżących na motocyklach i quadach drogę. Podkreślają, że to ich prywatny teren.
Stefan Łącki, Irena Kubicza i Mieczysław Sorbian, pokazują rozjeżdżoną przez jeżdżących na motocyklach i quadach drogę. Podkreślają, że to ich prywatny teren. Ł. Zarzycki
- Rujnują nasze pola, młode drzewka, huku nie da się wytrzymać, a na naszej prywatnej drodze urządzili sobie zawody - skarżą się mieszkańcy ulic Kochanowskiego i Czarnowskiej w Piekoszowie.

Podkreślają, że jeżdżący na motorach i quadach uprzykrzają im życie, na co dzień. - W domu nie da się spokojnie usiąść, żona nie może prania na posesji wywiesić, bo wciąż unoszą się tumany kurzu - tłumaczy zdenerwowany Mieczysław Sorbian.

ZAWODY NA NASZYM!

Szkody, jakie wyrządzają im jeżdżący na quadach i motorach, ich zdaniem, są ogromne. - Ze dwa metry wjechali w moje zboże - twierdzi Stefan Łącki. Wskazują doły i góry w drodze, rozjeżdżony las. - Drzewka są zdewastowane, aż żal serce człowiekowi ściska - tłumaczy Izabela Prokop.

Wściekłość mieszkańców osiągnęła szczyt, gdy pod koniec kwietnia w Piekoszowie odbywały się Mistrzostwa Polski i Puchar Polski Związku Motorowego w Rajdach Enduro Motocykli i Quadów.
- Taśmami i znakami wyznaczyli trasę przez naszą prywatną drogę, przecież my z tego podatki płacimy! - Krzyczą mieszkańcy Piekoszowa. Pokazują, że po dwóch stronach drogi znajdują się ich działki, a drogę stworzyli kiedyś dla swojego użytku i wygody, aby móc łatwiej dojechać do pól.
Napisali pismo do współorganizatora zawodów, Kieleckiego Klubu Motorowego Novi, podpisało się pod nim kilkunastu mieszkańców. - Nikt nie pytał nas o zgodę na organizację tych zawodów na naszym terenie, ani wójt, ani organizatorzy. Zostały duże szkody, a nikt nawet nie przeprosił - zaznaczają.

ZAPRASZAJĄ DO ROZMOWY

Wójt Piekoszowa Tadeusz Dąbrowa podkreśla, że zgodę wydał na organizację zawodów na terenach należących do gminy. - Nie mogę decydować o terenach prywatnych, organizator powinien ustalać to z mieszkańcami - tłumaczy Dąbrowa.

Dodaje, że jeżeli droga jest prywatną własnością, powinna być jasno oznakowana.
Ryszard Bracik, prezes KTM Novi zapewnia, że gdyby wiedział, że teren jest prywatny, uzgadniał by z właścicielami organizację tam zawodów.

- Wiedziałem, że teren, z którego chcieliśmy skorzystać w Gałęzicach, ma prywatnego właściciela, doszedłem z nim do porozumienia i zgodził się na przeprowadzenie tamtędy trasy. Gdyby tereny, których mieszkańcy teraz interweniują były oznakowane, jako prywatne, pytalibyśmy ich o zgodę - tłumaczy Bracik.

Twierdzi przy tym, że zawodnicy nie rozjeździli pół, bo poruszali się po wyznaczonej trasie. - Jestem jednak otwarty na rozmowę z mieszkańcami, zapraszam - kwituje prezes KTM Novi.

Co do notorycznego rozjeżdżania prywatnych terenów przez kierowców quadów i motorów, kierownik posterunku w Piekoszowie Jacek Zajęcki uważa, że mieszkańcy powinni zwrócić się do lokalnej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie