Tradycyjnie już na Wielkanoc wyjeżdżacie do rodziny w Wielkopolsce?
Tak. W piątek wieczorem będziemy już w Lesznie. W sobotę pójdę ze święconką, razem z żoną i - po raz pierwszy - z dwoma córkami - Oliwią i Julią, która ma trzy miesiące i tydzień. Po drodze zabierzemy znajomych i większą grupą przejdziemy do kościoła. W niedzielę odwiedzimy moich rodziców, a w poniedziałek rano wyjeżdżamy do Kielc, bo po południu muszę być na treningu. Zaczniemy ostatnią fazę przygotowań do pierwszego meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje, który rozegramy 11 kwietnia. Jak na razie, to dla nas najważniejsze spotkanie w tym sezonie.
A propos potraw świątecznych. Która jest dla Ciebie numerem jeden?
Jajka w każdej postaci, swojska kiełbaska, szyneczka. Oczywiście, jest też żurek. A jeśli chodzi o ciasta, to u nas bardzo popularna jest gotowana babka, przygotowywana w specjalnej foremce. To specjalność mojej babci, wychodzi super. Mam nadzieję, że w czasie tych świąt również ją skosztujemy.
W czasie świąt pomagasz w kuchni, czy schodzisz z drogi kobietom?
Ja jestem od konsumowania (śmiech). Jak jedziemy w rodzinne strony, to jemy potrawy przygotowane przez mamę i teściową. Wiadomo, żona też pomaga. My z teściem siedzimy z boku i degustujemy. Moją specjalnością, ale na co dzień, nie w czasie Wielkanocy, jest jajecznica. Często przygotowuję ją na śniadanie, z cebulką, boczusiem. Wszystkim bardzo smakuje.
Twój brat Bartosz Jurecki, który również gra w reprezentacji Polski, przyjedzie na święta?
Tego jeszcze nie wiem, ale starszy brat Marcin przyjedzie z Koszalina, razem z żoną i synkiem. Będę miał okazję spotkać się z nim i na spokojnie porozmawiać. Ostatnio widzieliśmy się na meczu w Magdeburgu, trochę czasu już minęło. Dawno nie było tak, żebyśmy się spotkali całą rodziną, z rodzeństwem, dziadkami, kuzynami. Z tego co sobie przypominam, poprzednie takie spotkanie było na moim weselu w 2008 roku.
Jak będziecie spędzać lany poniedziałek?
Trzeba coś przygotować, tradycja musi być zachowana (śmiech). Będę u teściów, dlatego wielkiego oblewania nie może być, bo dostanę wałkiem po głowie (śmiech). Ale jakaś szklaneczka wody na pewno zostanie wykorzystana.
W dzieciństwie pewnie szalałeś z rówieśnikami po osiedlu...
Oczywiście. Jak byłem mały, to butelki, pistolety z wodą i wiadra szły w ruch. Toczyło się wojny na osiedlach. Teraz takiego czegoś już nie ma. Wtedy tradycja była bardziej zachowywana. Kto przechodził, to był oblewany, Nie było zmiłuj. Kilka razy musiałem się przebierać w domu, to były pamiętne dni (śmiech). W moim rodzinnym Kościanie sąsiedzi wodą oblewali ludzi z trzeciego, czy czwartego piętra. Lany poniedziałek był bardzo mokry. Ale wiadomo, świat się zmienia, czasy też.
W niedzielę z rodzinką pewnie wybierzecie się do kościoła
Zawsze, czy to w Boże Narodzenie, czy w Wielkanoc, w szerszym rodzinnym gronie chodzimy do kościoła, żeby się pomodlić. Teraz też, w niedzielę, na pewno pójdziemy razem z teściami, żeby cieszyć się ze zmartwychwstania Chrystusa. A później pojedziemy do moich rodziców. Już powiedziałem znajomym, przyjaciołom, że tym razem ich nie odwiedzę, bo będę tylko dwa i pół dnia i nie dam rady ze wszystkimi się spotkać. Ale cieszę się, że w dużym rodzinnym gronie będę mógł spędzić ważne święta Wielkiej Nocy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?