MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezdrowe emocje w meczu Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock. We wtorek decyzja o ewentualnym zawieszeniu Syprzaka i Musy

Paweł Kotwica, /esw/
- Wolałbym mecz w piłkę ręczną. Bo to, co dzisiaj oglądaliśmy, to były zapasy - mówił po niedzielnym meczu Vie tauron Kielce - Orlen Wisła Płock prezes kieleckiego klubu, Bertus Servaas. Gospodarze wygrali 25:16, w finałowej rywalizacji prowadzą 2:0 i do złotego medalu mistrzostw Polski brakuje im jednej wygranej.

Sobotni mecz, wygrany przez kielczan 31:26 nie miał większej historii, poza tą, że płocczanie powalczyli przez praktycznie pełne 60 minut. W niedzielę było inaczej. - O obliczu dzisiejszego meczu zadecydowało to, co się działo wczoraj - Wisła była w grze i walczyła do ostatniej minuty. Wiedzieliśmy, że w tak okrojonym składzie w niedzielę w pewnym momencie oni "popłyną", nie wytrzymają - mówił po niedzielnym meczu drugi trener Vive Tauronu, Tomasz Strząbała. - I tak się stało, po pierwszej połowie (którą Vive Tauron wygrał 11:10 - przyp. PK), dzięki naszej obronie, a przede wszystkim Marinowi Sego - dodał.

Ale ten mecz zapamiętamy z innego względu. Sędziowie wykluczyli zawodników obu zespołów łącznie na 38 minut kar, pokazali trzy czerwone kartki (Zbigniew Kwiatkowski za trzy kary dwuminutowe, a Żeljko Musa i Kamil Syprzak za próbę bójki w końcówce spotkania). A "czerwieni" mogło być znacznie więcej, zawodnicy z Płocka domagali się wyrzucenia z boiska Grzegorza Tkaczyka i Mateusza Jachlewskiego za, ich zdaniem, brutalne zagrania. Sami powinni być szczęśliwi, że ich trener Manolo Cadenas po kilkunastu minutach gry nie powędrował na trybuny. Hiszpan w pewnym momencie kompletnie stracił kontrolę nad sobą, dostał furii: brał czas i zamiast rozmawiać z zawodnikami krzyczał na sędziów i obserwatora, chciał wpuszczać na boisko o jednego gracza za dużo, nakazywał swoim zawodnikom zejście do zmiany, a sekundę potem wysyłał ich z powrotem na boisko.

NASI BEZKARNIE BIĆ SIĘ NIE POZWOLĄ

- Wisła wiedziała, że może z nami wygrać tylko twardą obroną i prowokacją. Stąd niektóre bardzo ostre faule na naszych zawodnikach. A że nasi bić się bezkarnie nie dadzą, to musiała być odpowiedź. I zrobiła się bitwa, a nie piłka ręczna - komentował Strząbała.

- Czy to była prawdziwa święta wojna? Na pewno było sporo nieczystych zagrań z obu stron - mówił Piotr Chrapkowski. Dosadniej mówił prezes Vive Tauronu, Bertus Servaas: - Wolałbym mecz w piłkę ręczną. Bo to, co dzisiaj oglądaliśmy, to były zapasy lub coś w tym rodzaju. Mam nadzieję, że rywalizacja skończy się w czwartek lub w piątek i zakończy się bez kontuzji.

Chciałbym, żeby zawodnicy nabrali przed tymi meczami trochę rozumu, bo w następnym meczu się pozabijają, ale spokojniej musi być też na ławkach, bo tam się dzisiaj wszystko zaczynało - komentował.

KOMISARZ: ZADZIWIAJĄCA AGRESJA

Komisarz Ligi Bogusław Trojan w poniedziałek nie podjął decyzji, jakie kary dostaną Musa i Syprzak. Podejmie ją we wtorek, ale raczej należy się spodziewać zawieszeń.

- Obejrzałem zapis tej sytuacji kilkanaście razy i mam już pewne przemyślenia. Pierwsze jest takie, że nie wiem, skąd w zawodnikach taka agresja w sytuacji, kiedy wynik meczu jest już rozstrzygnięty - powiedział nam Trojan.

KAR 38 MINUT, BRAMEK 41

Bramek padło tylko 41. Zespół z Płocka miał więcej minut kar (20), niż rzucił goli (16). Ta ostatnia liczba to zresztą rekord, jeszcze nigdy zespół z Płocka nie zakończył meczu z kielczanami z tak mizernym dorobkiem bramkowym. Duża w tym zasługa kieleckiej defensywy, ale jeszcze większa bramkarza Vive Tauronu, Marina Sego, który w drugiej połowie bronił z niesamowitą, 66-procentową skutecznością. - Jestem bardzo szczęśliwy, że wygraliśmy drugi mecz. Graliśmy bardzo dobrze w obronie i każdy z zawodników dał z siebie wszystko - mówił skromnie chorwacki bramkarz.

Teraz rywalizacja przenosi się do Orlen Areny. Jeśli w czwartkowym pojedynku (początek, godzina 18) kielczanie nie wygrają, nazajutrz o tej samej porze odbędzie się czwarte spotkanie.

W płockim zespole do długiej listy kontuzjowanych i ewentualnie zawieszonego Syprzaka dołączy Nemanja Zelenović, który po starciu z Tkaczykiem ma złamany nos oraz być może Aleksander Tiumencew, mocno poturbowany przez Jachlewskiego. Oprócz Tomasza Rosińskiego, który w sobotę uszkodził sobie łydkę, w Vive Tauronie może nie zagrać Uros Zorman, który w niedzielę naciągnął sobie mięsień uda.

WSZYSTKO o piłce ręcznej w Świętokrzyskiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie