Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odtwórca roli Chrystusa w szydłowskim misterium: -Było –11 stopni Celsjusza. Drżałem z zimna

Agnieszka Kuraś
Rozmowa z Pawłem Staszczakiem odtwórcą roli Chrystusa w realistycznej inscenizacji drogi krzyżowej w Szydłowie. Rolę zagrał po raz siódmy.

Po raz siódmy odegrał pan rolę Chrystusa w inscenizacji drogi krzyżowej w Szydłowie. Czy z roku na rok jest łatwiej wcielić się w tak trudną postać?
- Nie, wcale nie jest łatwiej i wbrew pozorom ten pierwszy raz kiedy zagrałem Chrystusa nie był najtrudniejszy. Wtedy wszystko działo się bardzo szybko, nie było wiele czasu na przygotowania, więc musieliśmy działać sprawnie: przygotowanie, potem nauka tekstu i udało się. Najtrudniej chyba było przygotować się do roli po łacinie. Moim zadaniem było też znalezienie osoby, która przetłumaczy kwestie na język łaciński.

Odczuwanie bólu wynikającego ze scen biczowania nie przeszkadza panu na skupieniu się na roli, nie zapomina pan wtedy kwestii? Czy pana reakcje są wtedy prawdziwe?
- Myślę, że ból to jest zbyt mocne słowo, to jest nieprzyjemne uczucie. Ale to, że jesteśmy rekonstruktorami, uprawiamy sport walki, więc odczuwanie bólu jest oczywistą częścią naszego zajęcia. Nawet mogę powiedzieć, że jesteśmy z nim oswojeni, trochę nawet przyzwyczajeni.

Jakie ma pan odczucia, kiedy idzie drogą krzyżową?
- W dużej mierze, jeśli nie w największej traktuję to wydarzenie, jako przeżycie religijne. Dla mnie, jako praktykującego katolika jest ono ważne. Są drogi krzyżowe, na których niesie się ciężki krzyż i wówczas ludzie mówią, że przez to mogą się przybliżyć do cierpień Jezusa – niestety nie mogą. Ja też nie mogę. Podczas tej Pasji uświadomiłem sobie to, jakim Jezus musiał być niezwykle silnym i sprawnym mężczyzną, że taki umęczony doniósł krzyż. Wcale nie dziwią te upadki z krzyżem i po biczowaniu. Fascynuje mnie też spojrzenie ludzi w trakcie drogi krzyżowej. Początkowo przyglądają się z zaciekawieniem, a później tek kontakt wzrokowy trwa ułamki sekund, uciekają wzrokiem. Myślę, że może być to spowodowane tym najgłębszym przeżyciem religijnym jakiego doświadczają. Pokazuje to, że spełniamy swoją rolę, bo trzeba pamiętać, że my jesteśmy rekonstruktorami, a nie aktorami.

Czy według pana dzieci powinny uczestniczyć w waszej inscenizacji, czy sceny nie są zbyt brutalne?
- To zależy od rodziców jak przygotują dziecko do takiej drogi krzyżowej, czy wytłumaczą o co chodzi, uprzedzą, jak to będzie wyglądało.

Jakie są reakcje ludzi po drodze krzyżowej, podchodzą do pana? O coś pytają?
Za każdym razem podchodzą. Najczęściej pytają czy nie jest mi zimno, panie nawet chcą użyczać palta. Bo zaznaczyć trzeba, że w różnych warunkach pogodowych odgrywaliśmy drogę krzyżową. Zdarzyło się nawet, że było – 11 stopni Celsjusza i śnieg. Wtedy do mojego warsztatu aktorskiego weszły konwulsje pośmiertne, bo nie mogłem opanować drżenia rąk z zimna. Pytają też czy mnie nie boli. To jest fajne, bo wtedy widać, że im się podobało i przez to się troszczą.

ZOBACZ TAKŻE: Droga Krzyżowa w kieleckim rezerwacie Kadzielnia

(Źródło:echodnia.eu)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie