Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pamięci Stefana Dulnego

Lidia Cichocka
Hanna Dulny-Perlińska wśród prac swego ojca.
Hanna Dulny-Perlińska wśród prac swego ojca. A. Piekarski
Państwowy Zespół Szkół Plastycznych w Kielcach pamięta o swoim dyrektorze i nauczycielu.

W holu szkoły otwarto wystawę poświęconą zmarłemu w kwietniu tego roku Stefanowi Dulnemu.

- Bardzo mnie cieszy, że dyrekcja szkoły uczciła w ten sposób pamięć ojca - mówi Hanna Dulny-Perlińska, która - tak jak niegdyś tata - uczy rzeźby w plastyku.

Jej ojciec miał niezwykłą biografie. Z ośmiorgiem rodzeństwa wychowywał się na wsi koło Opatowa. Uczył w szkole, którą wzniósł ofiarowując społeczeństwu po I wojnie światowej jego dziadek. Rzeźbił od zawsze. - Może dlatego, że łatwiej było o nóż i kawałek drewna niż o papier i ołówek - zastanawia się córka.- Tata był złotą rączką, potrafił zrobić wszystko.

W 1947 roku przyszedł do Kielc, do prywatnej szkoły rzemiosł artystycznych. W tym samym roku Muzeum Świętokrzyskie kupiło kilka jego prac. Warunki w szkole były spartańskie, uczniowie zestawiali baraki podarowane przez wojsko na pracownie. Stąd poszedł na studia, na krakowską ASP i miał wraz z rodziną wyjechać do Cieplic, gdzie czekała praca i mieszkanie, gdy otrzymał list od dyrektora "plastyka", wtedy już państwowej szkoły, proszący by wrócił i uczył dzieci.
- Ojciec był bardzo związany ze szkołą, zresztą lubił takie wyzwania - przyznaje córka.
W 1947 roku wrócili więc do Kielc. Dziesięć lat później Stefan Dulny został dyrektorem i to on budował obecnego plastyka: szkołę, internat, pracownie. By dopilnować robót spał na placu budowy. Po siedmiu latach częściowo ze względu na stan zdrowia, a częściowo ze względu na atmosferę zrezygnował z kierowniczej funkcji, został w pracowni rzeźbiarskiej. 17 lat temu przeszedł na emeryturę. - Ojciec nie był w dobrych układach z ówczesnym dyrektorem i papier wręczono mu na korytarzu. Było to bardzo niesympatyczne - wspomina córka.

Cały czas tworzył, spod jego ręki wyszło ponad 1000 medali, jego są rzeźby, np. pomnik Stefana Żeromskiego przed liceum, pomnik pszczoły. Kiedy przestał uczyć, nadal tworzył. Ostatnią dużą rzeźbę plenerową w kamieniu - umierającego łabędzia, który stoi na os. Ślichowice, wykonał w 2002 roku, mając 73 lata. A ostatniej pracy nie dokończył, ciężko chory chciał zrobić medal swojemu lekarzowi, ale nie zdążył, choroba była szybsza - wspomina córka.

Wystawę prac Stefana Dulnego można oglądać w Liceum Sztuk Plastycznych. - Brat, który także mieszka w Klonowie, chce tam zrobić galerię poświęconą ojcu. Klonów oprócz rodzinnych okolic był jego ukochanym miejscem i chcemy, by pamięć o rzeźbiarzu przetrwała tutaj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie