Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ceny na kieleckich stokach jak w Alpach!

Anna Niedzielska
Śnieżenie tego stoku na kieleckim Stadionie kosztowało kilka tysięcy złotych. Deszcz zmył śnieg w ciągu dwóch dni.
Śnieżenie tego stoku na kieleckim Stadionie kosztowało kilka tysięcy złotych. Deszcz zmył śnieg w ciągu dwóch dni. D. Łukasik
Podrożały karnety narciarskie na trasy na stokach Telegrafu i Pierścienicy. Wielbiciele białego szaleństwa są oburzeni.

Dlaczego jeżdżenie na nartach w Kielcach jest takie drogie? Bo zima trwa krócej niż w wyższych górach, a wyciągi i sprzęt do ich utrzymania kosztują tyle samo.
Od 25 do 30 złotych kosztują 10-zjazdowe karnety narciarskie na kieleckich i podkieleckich stokach. Trasy mamy od 380 do 800 metrów, a ceny dwa razy wyższe niż w Tatrach czy… włoskich Alpach.

MIASTO MA DZIERŻAWĘ

Wyjątkiem w naszym regionie jest Sandomierz. Miniwyciąg - "wyrwirączkę" na sześćdziesięciometrowym stoku - prowadzi tam Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji.
- W ubiegłym roku wyciąg funkcjonował bezpłatnie, w tym wjazd kosztuje 40 groszy, bo chodziło nam przede wszystkim o to, żeby dzieciaki mogły korzystać z zimy, która w naszym regionie trwa krótko. Cena nie pokryje kosztów funkcjonowania wyciągu, ale jakoś damy sobie z nimi radę - mówi Janusz Chabel, dyrektor MOSiR w Sandomierzu.

W Kielcach wyciąg na Stadionie też jest na miejskim gruncie, ale oddanym w dzierżawę spółce Telegraf na kilkadziesiąt lat, za 3,5 tysiąca złotych miesięcznie.
- Przed wydzierżawieniem gruntu stok był zaniedbany, w połowie lat siedemdziesiątych była tam jakaś "wyrwirączka", ale od lat ten wyciąg nie funkcjonował. Co miasto ma z tego terenu? Pieniądze za dzierżawę i to, że na stoku coś się dzieje. Wiem, że zainwestowane są tam duże kwoty - wyjaśnia Jerzy Mielnik, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji Urzędu Miasta w Kielcach.

Drożej za wyciąg narciarski

Drożej za wyciąg narciarski

Na Stadionie i Telegrafie w Kielcach za karnet dzienny ważny tylko w dni robocze w godzinach 10-16 zapłacimy 35 zł, za karnet z 20 wjazdami - 50 zł, z 10 wjazdami - 27 zł, a z 5 wjazdami - 15 zł (ta cena bez zmian). W Tumlinie karnet kosztuje 25 zł na dłuższy wyciąg, 15 zł na krótszy - obydwa po 10 zjazdów. W Krajnie za karnet zapłacimy 30 zł, tyle samo, co w Widełkach, gdzie jest dodany jeden zjazd ekstra. W Bałtowie jeden wjazd kosztuje 3 zł, karnet - 30 zł za 12 wjazdów.

DROŻEJ NIŻ W ALPACH

Narciarze są jednak rozżaleni, że o nich miasto nie pomyślało i przeliczają: 20-zjazdowych karnet na Telegraf lub Pierścienicę kosztuje 50 złotych. Obydwa stoki narciarskie mają po niespełna 500 metrów. Oznacza to, że za 10 kilometrów jazdy płacimy 100 złotych. Pięć razy tyle (około 140 euro) kosztuje tygodniowy ski-pas we włoskim Livigno, gdzie trasy mają łącznie 400 kilometrów, a karnet obowiązuje na kilkudziesięciu wyciągach, krzesełkach i kolejkach gondolowych w trzech miejscowościach. Jakkolwiek by liczyć wychodzi, że u nas jeździ się drożej niż w Alpach.

- Zdajemy sobie z tego sprawę, bo sami jeździmy na nartach. Jednak z Alpami nie mamy się co porównywać. Tam sezon trwa co najmniej pięć miesięcy i wyciągi mają taką przepustowość, że obsługują kilkadziesiąt tysięcy ludzi w ciągu godziny. U nas realia są zupełnie inne. Ubiegłoroczny sezon trwał niespełna miesiąc, a my przez ten czas musimy zarobić na cały rok prowadzenia działalności, przy wyciągach i stokach będących w stanie obsłużyć do tysiąca osób w ciągu godziny i pełnym obciążeniu tylko podczas dwóch tygodni ferii i w weekendy - mówi Paweł Kozłowski, współwłaściciel spółki Telegraf, prowadzącej obydwa stoki.

PODWYŻKI UDERZYŁY W KARNETY

- Przez kilka lat nie podnosiliśmy cen, ale w tym roku już nie było wyjścia. Za 1500 złotych trudno znaleźć pracownika, od nowego roku ma podrożeć energia, w ciągu ostatnich dwóch lat sporo zainwestowaliśmy w sprzęt i planujemy dużą inwestycję na Stadionie - wylicza Paweł Kozłowski. - To wszystko kosztuje. Dla przykładu: przed ostatnim weekendem śnieżyliśmy kilka nocy stok na Pierścienicy, który prawie już stopniał. Woda i prąd kosztowały kilka tysięcy.

Drugi przykład: do ratraka na Telegrafie trzeba około 1000 litrów paliwa tygodniowo, na okrągło licząc 4000 złotych. Sam ratrak kupiony w tym roku kosztował 300 tysięcy złotych…

O wiele tańsze od naszych stoków są tatrzańskie. W Białce wjazd na 800-metrową trasę kosztuje 1,50 złotego. Ale tam warunki klimatyczne nie wymagają dośnieżania, a turystów jest pełno przez całą zimę. Nasze ceny należałoby zatem porównywać raczej do wyciągów w środkowej Polsce i… na Mazurach. Jeden wjazd na Morenowej Stacji Narciarskiej w Okrągłem (kilkanaście kilometrów od Olszyna) kosztuje 2,50 złotego, a liczba śnieżnych dni jest tam porównywalna do Kielc. Na całorocznym stoku Szczęśliwice w Warszawie 25-wjazdowy karnet kosztuje 60 złotych. Centralna Polska dla narciarzy jest więc droższa niż jazda na lodowcu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie