- Nie zamierzam kwestionować, że ulegałem presji osób, które wręcz nachalnie, na siłę, pozostawiły w moim gabinecie pieniądze - mówił przed sądem ordynator z kieleckiego szpitala wojewódzkiego, oskarżony o korupcję.
Ordynator ortopedii szpitala wojewódzkiego w Kielcach został zatrzymany rok temu. Prokuratura oskarżyła go o to, że jako funkcjonariusz publiczny 16 razy przyjął łapówki. W sumie chodzi o kwotę niespełna 1600 złotych i 200 euro. Oprócz pieniędzy w akcie oskarżenia wymienia się też innego rodzaju korzyści - alkohol i trzy reklamówki z mięsem i jajami. Według śledczych, lekarz miał dostawać łapówki w zamian za przyjęcie na oddział, zapewnienie, że osobiście wykona operację, przyspieszenie zabiegu, właściwą opiekę nad pacjentem.
Proces rozpoczął się wczoraj przed kieleckim Sądem Rejonowym. - Nie przyznaję się do winy, chcę złożyć wyjaśnienia - powiedział chirurg (wciąż ordynator, z dochodem około 6 tysięcy złotych miesięcznie), który do tej pory konsekwentnie odmawiał współpracy ze śledczymi. I odczytał tekst, który przyniósł z sobą. - Nie zamierzam kwestionować, że ulegałem presji osób, które wręcz nachalnie, na siłę, pozostawiły w moim gabinecie pieniądze. Były to wielokrotnie kwoty o niższej wartości niż duży bukiet kwiatów - przekonywał. - Natomiast kategorycznie kwestionuję, że przyjęcie tych pieniędzy pozostawało w związku z pełnioną przeze mnie funkcją publiczną.
WDZIĘCZNOŚCI NIE MOŻNA ZABRONIĆ?
Doktor stanowczo zaprzeczał, żeby od łapówek uzależniał terminy zabiegów czy jakość leczenia. Zapewniał, że nie domagał się od pacjentów pieniędzy, a wręcz przeciwnie - protestował, gdy ktoś chciał mu coś dać.
- Natomiast dobrowolne okazywanie wdzięczności po udanym leczeniu, w pieniądzach stanowiących równowartość bukietu kwiatów lub jajek i kiełbasy czy butelki alkoholu, nie może być traktowane jako przestępstwo - podkreślał ordynator. I dowodził, że nie można nikomu zabronić wyrażania tejże wdzięczności. - Najlepszym dowodem na to jest bukiet kwiatów, widoczny na materiale filmowym z mojego zatrzymania. Wręczył mi go wysoki rangą funkcjonariusz organów ścigania, jako dowód swej wdzięczności. W jego głowie nie zrodziła się myśl, że popełnia przestępstwo, mimo że bukiet w styczniu był zapewne więcej wart niż kwoty rzekomych łapówek - przekonywał lekarz.
I dziękował za sympatię, z jaką podobno spotkał się po tym, jak został zatrzymany przez policję. - Ilość okazanej mi sympatii zaskoczyła mnie samego. Jest oczywiste, że to efekt mojej 35-letniej pracy jako lekarza, wielu starań o ratowanie ludzkiego zdrowia i życia. Chcę za to serdecznie podziękować - mówił.
PACJENT Z GESTEM
Przed sądem razem z ordynatorem stanęły też cztery inne osoby, oskarżone o wręczenie łapówek. Dwie nie przyznały się do winy, dwie pozostałe tak - ale podkreślały, że nic w zamian nie żądały. - Doktor nie sugerował, żebym wręczyła łapówkę, a ja niczego w zamian nie oczekiwałam - zapewniała 51-letnia kobieta, której matka leczyła się na ortopedii szpitala wojewódzkiego. Prokuratura zarzuca jej, że w zamian za przyjęcie matki na oddział dała ordynatorowi 200 złotych. - Mama miała już wtedy skierowanie do szpitala. Myślę, że nie popełniłam przestępstwa. Miałam taki gest i dałam - stwierdziła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?