Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dla ginekologii, tak dla neurologii. Burzliwa sesja rady powiatu pińczowskiego

Bartłomiej Bitner
Najważniejsza uchwała, którą w piątek podjęto na sesji Rady Powiatu Pińczowskiego, dotyczyła wykonania pierwszego kroku w celu likwidacji ginekologii w szpitalu w Pińczowie, a w jego miejsce utworzenia oddziału neurologicznego. Wzbudziła długą, ponad godzinna dyskusję. Została przegłosowana dziesięcioma głosami „za” przy sześciu przeciw i jednym wstrzymującym się.
Najważniejsza uchwała, którą w piątek podjęto na sesji Rady Powiatu Pińczowskiego, dotyczyła wykonania pierwszego kroku w celu likwidacji ginekologii w szpitalu w Pińczowie, a w jego miejsce utworzenia oddziału neurologicznego. Wzbudziła długą, ponad godzinna dyskusję. Została przegłosowana dziesięcioma głosami „za” przy sześciu przeciw i jednym wstrzymującym się. Bartłomiej Bitner
Likwidacja ginekologii w pińczowskim szpitalu przesądzona. Na piątkowej sesji rady powiatu radni podjęli bowiem uchwałę zmieniającą statut lecznicy wykreślając z jego treści między innymi „oddział ginekologiczno-położniczy”, a dodając „oddział neurologiczny”. Wywołało to gorącą dyskusję. Nie obyło się bez ostrych słów i stwierdzeń.

O likwidacji, a de facto przeniesienia oddziału ginekologiczno-położniczego z pińczowskiego do buskiego szpitala Starostwo Powiatowe w Pińczowie (jako organ zarządzający lecznicą) oficjalnie poinformowało w sierpniu zeszłego roku. Od samego początku zamiary te były krytykowane przez mieszkańców powiatu – głównie pracowników wspomnianego oddziału oraz osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością. Padały argumenty dotyczące wiążących się z przenosinami zwolnień pielęgniarek i położnych, a także dużego znaczenia oddziału dla lokalnej społeczności. W efekcie 11 lutego powstała Grupa Inicjatywy Referendalnej, która do starosty pińczowskiego Zbigniewa Kierkowskiego (Polskie Stronnictwo Ludowe) złożyła pismo o przeprowadzenie referendum w sprawie utrzymania ginekologii, a w czwartek, 18 lutego, przed szpitalem oficjalnie zaczęła zbierać za tym podpisy.

TYLKO GINEKOLOGIA NIE WYKONAŁA KONTRAKTU

W tym kontekście piątkowa sesja rady powiatu pińczowskiego szykowała się jako bardzo gorąca. Tym bardziej, że zaplanowano na niej zmianę statutu szpitala wykreślając z treści tego dokumentu „oddział ginekologiczno-położniczy”, a dodając „oddział neurologiczny”. Przekaz był więc jasny: nie dla ginekologii w pińczowskim szpitalu.

- Jest coraz mniejsze obłożenie tego oddziału. Liczba urodzeń z roku na rok spada. W 2011 roku przyszło na świat 371 dzieci, w 2015 roku już tylko 235. Podobnie jest z liczbą hospitalizowanych na ginekologii. Pięć lat temu zanotowaliśmy ich 1532, a w zeszłym roku 1125. Co więcej, spada też liczba operacji ginekologicznych. W 2014 roku przeprowadzono ich 131, a w ubiegłym już 98 – argumentował powody planów przeniesienia oddziału ginekologiczno-położniczego z Pińczowa do Buska-Zdroju dyrektor pińczowskiej lecznicy Bartosz Stemplewski.

- Ginekologia w zeszłym roku była naszym jedynym oddziałem, który nie wykonał kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. Za 11 miesięcy zeszłego roku zanotował blisko 1,5 miliona złotych straty. Jako dyrektor jestem najbliżej szpitala i wiem, co się w nim dzieje, a także jakie są jego finanse. Dlatego podkreślam, że decyzja o tym, by przenieść ginekologię do Buska jest rozsądna i oparta na mojej wizji jego rozwoju na najbliższe 10 lat, w której wziąłem pod uwagę przede wszystkim aspekt finansowy działalności lecznicy – zaznaczał dyrektor.

Z tym nie zgadzali się radni z obozów Prawa i Sprawiedliwości oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jerzy Kułaga (PiS) i Andrzej Cepak (SLD) przyznali, że mają obawy, co do dalszej działalności lecznicy. - Likwidacja ginekologii bardzo niepokoi. Czy to oznacza, że następny do rozwiązania będzie oddział chirurgiczny? - pytał Andrzej Cepak. A Jerzy Kułaga mówił wprost: - Likwidacja oddziału ginekologiczno-położniczego to wielki błąd. Jest on dla mieszkańców naszego powiatu niezbędny – podkreślił.

NIEUDOLNE ZARZĄDZANIE

Głos w sprawie zabrał też radny Zbigniew Koniusz (PiS), przewodniczący komisji zdrowia, opieki społecznej i bezpieczeństwa publicznego Rady Powiatu. - Uważam, że kwestia likwidacji ginekologii, a w jej miejsce utworzenia neurologii, nie została dostatecznie przedyskutowana społecznie. Poza tym nie wiemy, jaka będzie koncepcja nowego rządu w sprawie służby zdrowia. Dlatego sądzę, że czas na podejmowanie tak odważnych decyzji jest nieodpowiedni. Radziłbym z tym jeszcze poczekać, bo nie chciałbym, abyśmy jako rada powiatowa podjęli decyzję, która osłabi nasz powiat – apelował Zbigniew Koniusz.

Najbardziej ostry w swoich sformułowaniach był jednak były wieloletni (1999-2010) starosta pińczowski Andrzej Kozera (SLD). - Panie kolego – zwrócił się do dyrektora Stemplewskiego. - To nieudolność zarządzania szpitalem powoduje spadek urodzeń. Przecież tu kłania się demografia. W powiecie mieszka około 20 tysięcy kobiet, a szpital rocznie świadczy usługi około 10 tysiącom kobiet. Z tych 10 tysięcy około 4-5 tysięcy to te kobiety, które albo rodzą, albo są hospitalizowane na ginekologii. Przecież można to było wyliczyć – mówił ostro. - Trzeba podjąć program naprawczy, ale nie tak radykalny, jak to miało miejsce w oświacie, kiedy to za poprzedniej kadencji jako rada powiatu zlikwidowaliśmy szkołę średnią w Działoszycach – mówił Andrzej Kozera otrzymując brawa od licznie przybyłych na sesję mieszkańców, w tym pielęgniarek i położnych ze szpitala.

- Chciałbym przypomnieć, że gdy obejmowałem stanowisko dyrektora, przejmowałem szpital z 8-milionowym zadłużeniem. Teraz jest ono znacznie niższe – ripostował Bartosz Stemplewski. Na dowód tego, ale już po wyjściu z sali obrad, pokazał kartkę z bilansem finansowym szpitala z ostatnich pięciu lat. W latach 2011-2014 co roku lecznica notowała nadwyżkę. W 2011, 2012, 2013 i 2014 roku odpowiednio: 643 tysiące 188 złotych, 596 tysięcy 268 złotych, 1 milion 132 tysiące 704 złote i 366 tysięcy 232 złote. W zeszłym roku jednak szpital poniósł stratę w wysokości 416 tysięcy 830 złotych.

Na sesji obecny był też burmistrz Pińczowa Włodzimierz Badurak. On i frakcja, którą reprezentuje (Ziemia Pińczowska) też jest przeciwko likwidacji ginekologii. - Bo to, krótko mówiąc, bardzo ważny oddział. Dlatego jest propozycja z mojej strony co do przejęcia przez gminę Pińczów ginekologii – powiedział burmistrz. Ale skończyło się tylko na tym z jego strony, bez szerszych wyjaśnień.

WAŻNE TEŻ MEDYCZNE ZNACZENIE SZPITALA

Na sesji głos zabrały również położne, pracujące w pińczowskim szpitalu. Skrytykowały pomysł likwidacji ginekologii. - Kobiety z Pińczowa do Buska będą miały 13 kilometrów, ale jaką odległość będą musiały pokonać mieszkanki na przykład gminy Działoszyce? Grubo ponad 30, bo do samego Pińczowa mają ponad 20 – argumentowała Lidia Herzyk. - Poza tym ważne jest medyczne znaczenie szpitala. O tym decyduje to, jaką ofertą dysponuje. Trzy podstawowe oddziały to chirurgia, wewnętrzny i właśnie ginekologia. Jej likwidacja oznacza, że szpital w Pińczowie stanie się jednoprofilowy – dodała.

Kiedy więc doszło do momentu podjęcia uchwały w sprawie zmiany statutu lecznicy, atmosfera na sali obrad była gorąca niczym wulkan. W głosowaniu 10 radnych opowiedziało się „za” (w tym wszyscy z klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego), sześciu przeciw (w tym radni z PiS i SLD), a jeden się wstrzymał (z SLD).

- Myślę, że działania idą w dobrym kierunku. Wszystko jest oparte o liczby i ekonomię. Chodzi o to, by szpital finansowo się bilansował, a jednocześnie rozwijał. Sposobem na to jest właśnie przeniesienia ginekologii do Buska-Zdroju, a w jej miejsce utworzenie oddziału neurologicznego, z którego korzystaliby mieszkańcy nie tylko powiatu pińczowskiego, ale wszystkich ościennych – tłumaczył starosta Zbigniew Kierkowski.

Położne zapowiedziały, że i tak doprowadzą do referendum. Już zebrały wiele potrzebnych do tego podpisów. - Mamy już ich około 4 tysięcy. Nie wiemy, jednak, czy jest to liczba pozwalająca na przeprowadzenie referendum, bo wciąż nie otrzymałyśmy od starosty informacji, ile podpisów do tego jest konieczne – mówiła Lidia Herzyk.

NA KONIEC... AWANTURA PRZED SALĄ OBRAD

Ale sprawa likwidacji ginekologii swoje post scriptum miała za kulisami, na korytarzu przed wejściem do sali obrad, już po podjęciu uchwały. Wtedy to głos zabrał działacz PiS w powiecie pińczowskim Jan Bębenek, ale – jak sam podkreślił – jako po prostu mieszkaniec, który przyszedł na sesję, bo zależy mu na dobru mieszkanek, a także położnych (muszą się przekwalifikować, by zachować pracę). - Likwidacja odbije się również na pracownicach ginekologii. Dlatego uchwała, która została podjęta, jest zła. Usunięcie oddziału ginekologiczno-położniczego to błąd – mówił, na co włączył się do dyskusji dyrektor Stemplewski jeszcze raz wyjaśniając wszystkim zgromadzonym na korytarzu powody decyzji likwidacji ginekologii i planów utworzenia neurologii.
W takiej oto burzliwej atmosferze zakończyła się piątkowa, najgorętsza od wielu lat sesja Rady Powiatu Pińczowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie