Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Stali chcą trenera!

Arkadiusz Kielar
Jaromir Wieprzęć (z piłką, z prawej Jacek Maciorowski) nie wyobraża sobie, by piłkarzy „Stalówki” nie prowadził nadal Władysław Łach.
Jaromir Wieprzęć (z piłką, z prawej Jacek Maciorowski) nie wyobraża sobie, by piłkarzy „Stalówki” nie prowadził nadal Władysław Łach. M. Radzimowski
Władysław Łach może dziś podpisać umowę ze Stalą Stalowa Wola. Oczekiwania zawodników mogą zostać spełnione.

- Nie wyobrażam sobie, tak jak i moi koledzy z zespołu, by wiosną nie prowadził nas dalej trener Władysław Łach - krótko i na temat mówi Jaromir Wieprzęć, jeden z piłkarzy drugoligowej Stali Stalowa Wola. Oczekiwania zawodników mogą zostać spełnione już dzisiaj.

Władysławowi Łachowi umowa ze Stalą kończy się 30 listopada, ale już dzisiaj może podpisać nową i w ten sposób pracować z drużyną przynajmniej do końca sezonu. Na tę decyzję czekają w Stalowej Woli wszyscy - piłkarze, działacze, kibice. Szkoleniowiec "cudownie" odmienił zespół. Po objęciu we wrześniu funkcji trenera "Stalówki" po zdymisjonowanym Albinie Mikulskim wywalczył z nią 16 punktów w ośmiu ostatnich, jesiennych spotkaniach w drugiej lidze.

PODCHODZI OSTROŻNIE

Wczoraj trener Łach rozmawiał w klubie z prezesem Markiem Jareckim na temat dalszej pracy ze "Stalówką". Dzisiaj jeszcze prezes Jarecki poinformuje o swoich ustaleniach zarząd klubu i chciałby także dzisiaj podpisać umowę z trenerem, ale Władysław Łach do sprawy podchodzi ostrożniej.

- Rozmawiałem z prezesem i nie można jeszcze mówić, że wszystko zostało ustalone - mówi Władysław Łach. - Podchodzę do tematu mojej dalszej pracy w Stali spokojnie, jest jeszcze czas na decyzję, umowę mam ważną do końca listopada.
Jaromir Wieprzęć uważa, że trener Łach zostanie w Stali.

- Może trener musi jeszcze wyjaśnić swoje sprawy w Cracovii Kraków, z której przyszedł do Stali? - zastanawia się piłkarz. - To on poukładał nasz zespół, przedstawił nam schematy gry, które "wypaliły". Wcześniej brakowało nam przełomu, ważnego zwycięstwa, a pod wodzą trenera Łacha wygraliśmy najpierw z GKS Jastrzębie, potem w Lublinie z Motorem i atmosfera w zespole się poprawiła, uwierzyliśmy w siebie.

SIEDZĄ MU W GŁOWIE

Kibice "gdybają", co by było, gdyby Stal od początku sezonu prowadził trener Łach, a nie Albin Mikulski, pod wodzą którego zespół w 10 spotkaniach wywalczył tylko 5 punktów.

- Może bylibyśmy w czubie tabeli? - śmieje się Jaromir Wieprzęć. - Ale tak poważnie, to stać nas na miejsce w środku tabeli. Zwolniony w trakcie rundy jesiennej trener Mikulski przed sezonem ściągnął zbyt wielu nowych piłkarzy, a trzeba było grać tym składem, który wygrał baraże o utrzymanie z Kolejarzem Stróże i dokooptować 2-3 nowych zawodników. A tak było mało czasu na zgranie, atmosfery w drużynie nie poprawiło wyrzucenie z niej Marka Kusiaka, Andrzeja Kasiaka i Mietka Ożoga. Tak nie powinno się stać, bo wszyscy odpowiadaliśmy za wyniki. A dzisiaj taki chociażby Kusiak przydałby się nam.

Piłkarz Stali przyznaje, że do dzisiaj "siedzą mu w głowie" jesienne porażki z Pelikanem Łowicz 0:5 czy ŁKS Łomża 1:5.

- Te zespoły są teraz za nami w tabeli, te pojedynki były w naszym wykonaniu fatalne - mówi obrońca Stali. - Tym bardziej wiosną będziemy chcieli im się zrewanżować…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie