Kacper, Konrad, Angelika, Michał i Danusia powołali organizację "Biały wilk", żeby ratować zwierzęta. Ale czasem sami nie potrafią. We wtorek czekali na pomoc.
(fot. A. Dziekan)
Dzieci z Woli Mieleckiej chciały uratować zaskrońca. Nieszczęśliwie gad schował się pod tapicerkę auta, którym wiozły go do lasu. Szukały pomocy. W poszukiwanie włączyło się "Echo Dnia". Ale w Mielcu nie ma służb, które reagowałyby natychmiast, gdy trzeba chronić przyrodę.
Dzieci szukają gada w samochodzie.
(fot. A. Dziekan)
Kacper Myjak, Danusia Zaremba, Angelika Hyjek, Konrad Bąk i Michał Zaremba pomagają zwierzętom. I dlatego założyli organizację "Biały Wilk". Opowiadają: - Gdy znaleźliśmy bezdomnego kota, rozwiesiliśmy ogłoszenia, żeby poszukać mu nowego właściciela.
Kotka wzięła sąsiadka. Dzieci przygarniają też bezdomne psy. Ten, który biega po podwórku rodzeństwa Danusi i Michała również jest znajdą.
We wtorek dzieci chciały pomóc zaskrońcowi.
Ich sąsiadka znalazła metrowego gada (to ewenement, zaskrońce zwykle osiągają długość do 80 centymetrów) u siebie w ogródku. Przyniosła w koszyku. Dzieci zaangażowały pana Janusza, tatę Danusi i Michała. Wszyscy razem mieli samochodem odwieźć zwierzę do lasu w Podleszanach. Kacper opowiada: - Najpierw zaskroniec siedział nieruchomo. Kiedy dostaliśmy go w koszyku, w ogóle się nie ruszał.
Ale kiedy Kacper był już z koszykiem w samochodzie, zaskroniec zaniepokojony zaczął się ruszać. - W koszyku była mała dziura i przez nią wyszedł na zewnątrz - Kacper mówi, że się przestraszył, kiedy zobaczył zaskrońca pełzającego mu koło nóg. Gad schował się z przodu auta za tapicerką.
Dzieci wpadły w rozpacz. Bo chciały uratować zaskrońca, ale teraz są w kropce. Jak go wyciągnąć z zakamarków samochodu?
Pan Janusz rozkłada ręce: - Przydałby się jakiś mechanik, który zna budowę aut w środku. Może rozkręciłby auto i odnalazł gada.
Ale pan Janusz musiałby mu zapłacić. Trudno od razu wyciągać sporą sumę pieniędzy. - Zaskroniec jest pod ścisłą ochroną. Może są służby, które mogłyby w takiej sytuacji pomóc - zastanawiamy się wspólnie.
Z redakcji "Echa Dnia" w Mielcu dzwonimy najpierw na policję. Jest po godzinie 18. Dyżurujący policjant nie wie, co zrobić, ale obiecuje, że się za chwilę dowie. Mamy oddzwonić. W tym czasie postanawiamy skontaktować się ze strażą pożarną. Strażak przekonuje: - Zaskrońce nie są jadowite. Są z rodziny jaszczurkowatych, to nie węże. Nie są niebezpieczne. Trzeba poczekać, aż zaskroniec wypełznie. Cóż możemy poradzić, przecież nie rozetniemy maski samochodu.
Bardziej konkretne informacje ma policjant: - Rozmawialiśmy z powiatowym weterynarzem. Do pomocy w takich sytuacjach przeszkoleni są pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt.
Pan w schronisku chętnie by pomógł, ale nie może przyjechać, bo ma dyżur przy psach i nie zostawi ich samych. Uspokaja, że zaskroniec wyjdzie, trzeba tylko przypilnować kiedy i przy pomocy kija w kształcie widełek przytrzymać łebek, a dłonią w rękawicy wsadzić go do wiaderka z wieczkiem.
Zaskroniec nie wyszedł z samochodu do wczorajszego ranka. Pan Janusz swoim autem pojechał do pracy.
Jest rozgoryczony: - Przepisy o ochronie przyrody są martwe. Mamy zaskrońca, który jest pod ścisłą ochroną i nikt nam nie pomoże. Ten gad pewnie zdechnie. Dzieci tak bardzo chciały go uratować...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?