Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar, przepychanki, roztrzaskane na głowie butelki...

/ad, ram/
Strażacy długo nie mogli uporać się z pożarem, bo potrzebowali czasu, żeby dostać się do środka.
Strażacy długo nie mogli uporać się z pożarem, bo potrzebowali czasu, żeby dostać się do środka. A. Dziekan

Kilkanaście minut po północy na mieleckim placu Armii Krajowej grupka podchmielonych młodych ludzi wyraźnie chciała wszcząć bójkę. Doszło do przepychanek, ale wszystko "rozeszło się po kościach". Przed godziną 1 musieli natomiast interweniować strażacy. Spaliło się zaplecze supermarketu.

Ponad tysiąc mielczan witało Nowy Rok na placu Armii Krajowej. Pili szampana i oglądali pokaz sztucznych ogni. Ale krótko po północy środek placu opanowała gromada młodych ludzi. Mielczanie wdrapywali się na fontannę (na szczęście nieczynną), aby wykrzyczeć swoją radość z powodu rozpoczynającego się Nowego Roku, ale widać było, że kilku z nich wyraźnie nie jest tak pozytywnie nastawiona i zamierza wszcząć burdę. Zaczęły się przepychanki.

Tych najbardziej "aktywnych" otoczyła gromada towarzyszy. Po chwili grupka przeniosła się na pobliską ulicę, ale przed godziną 1 było już spokojnie. Mielczanie rozbiegli się po okolicznych ulicach. Stróże prawa nie interweniowali. Policjanci komentowali w Nowy Rok rano, że sylwester minął spokojnie, obyło się bez groźnych incydentów.

POŻAR NA ZAPLECZU

Krótko po północy mieleccy strażacy musieli natomiast uporać się z pożarem. Ktoś ze świętujących zauważył płomień wydobywający się z zaplecza sklepu A&K przy ulicy Sikorskiego. Świadkowie podejrzewali, że przyczyną pojawienia się ognia mogła być rzucona w kierunku budynku petarda.

Strażacy oblali pomieszczenie wodą, ale w środku nadal coś najwyraźniej się tliło. Gaszący nie mogli dostać się do wnętrza, bo zaplecze sklepu ma formę zbudowanego z blachy kontenera, dobrze zabezpieczonego przed kradzieżami. Strażakom sporo czasu zabrało przecięcie blachy i odchylenie jej fragmentu, żeby w ten sposób wejść z wężem bezpośrednio do pomieszczenia.

Informowali rano w Nowy Rok: - Nie zostały jeszcze ustalone przyczyny pożaru. Straty wyniosły około 10 tysięcy złotych. Gaszenie trwało godzinę i 20 minut. W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej.

MAŁOLATY NIE PIŁY

Sylwestrowo-noworoczna noc upłynęła w Tarnobrzegu dość spokojnie, choć lekarze pogotowia ratunkowego nie narzekali na brak zajęcia. Pacjentami były głównie ofiary pobić i balujący, którzy przesadzili z alkoholem.

- To był wyjątkowo spokojny sylwester - podkreślają zgodnie lekarze tarnobrzeskiego pogotowia ratunkowego. Ani w nocy, ani wczoraj do południa nie odnotowano żadnej interwencji dotyczącej poparzeń od petard lub innych środków pirotechnicznych.

Optymizmem napawa też fakt, że prawie wcale nie było małych pacjentów - na palcach jednej ręki policzyć można przypadki, że 17-, 18-latkowie przesadzili z alkoholem i wymagali pomocy lekarskiej. Jedną z takich "pacjentek" była dziewczyna, która z powodu miłosnego zawodu postanowiła się upić. Została przywieziona z placu Głowackiego i noc spędziła w szpitalnej izbie przyjęć. Działania personelu ograniczyły się właściwie do rozmów z dziewczyną i jej pocieszenia.

Największe grono noworocznych pacjentów tarnobrzeskiego pogotowia stanowili panowie - ofiary pobić. Roztrzaskane na głowie butelki po szampanie, złamana wskutek upadku noga, porozbijane nosy. Karetki przywiozły też kilka osób, które przesadziły z alkoholem.

PACJENT POSZUKIWANY LISTEM GOŃCZYM

Jednym z takich pacjentów był młody mężczyzna - jak się później okazało - poszukiwany przez policję listem gończym mieszkaniec okolic Sandomierza. Ekipa karetki wezwała policję niejako przypadkowo, tylko dlatego, że pacjent w pewnej chwili stał się bardzo agresywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie