Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyszło jak u Barei. Kładka, która miała połączyć osiedle z centrum Staszowa, prowadzi donikąd

Marcin JAROSZ [email protected]
Do osiedla Oględowska niby blisko, a nadal daleko. Kładka na Czarnej wybudowana trzy lata temu miała połączyć Osiedle z centrum miasta. Na razie prowadzi donikąd.
Do osiedla Oględowska niby blisko, a nadal daleko. Kładka na Czarnej wybudowana trzy lata temu miała połączyć Osiedle z centrum miasta. Na razie prowadzi donikąd. Marcin Jarosz
Osoby odwiedzające odnowiony trzy lata temu teren zalewu nad Czarną w Staszowie nie mogą się nadziwić, że kładka przez rzekę zamiast mieszkańcom ułatwiać codzienne życie stała się dla nich nie lada przeszkodą. Mieszkańcy piszą, urzędnicy odpowiadają, czas płynie.

Inwestycja była w 2010 roku dziełem sztandarowym ówczesnego burmistrza, dziś radnego powiatowego Andrzeja Iskry. W ciągu niespełna 12 miesięcy, kosztem ponad 4 milionów złotych i przy udziale pokaźnej unijnej dotacji zmieniono oblicze starych stawów za Strażą Pożarną, oraz pozostałości po dawnym dworcu PKS, który swego czasu był ogromnym wysypiskiem śmieci w centrum miasta.

PLAN JAK CYWILIZACYJNY SKOK

W widłach ulicy Parkowej i Szkolnej stworzono park rekreacyjny. Dużo zieleni, stylowe lampy, nowe chodniki, kładki widokowe, amfiteatr i plac zabaw, do tego boisko i parking. Wybudowano też trzy kładki, które miały zrekompensować utratę niezwykle popularnego łącznika wiodącego z parku miejskiego do ulicy Koszarowej. Kładka postawiona niejako na dziko przez wiele lat skracała drogę do centrum mieszkańcom osiedla Oględowska i uczniom Zespołu Szkół.

W 2008 roku radni na sesjach rozgrzewali mikrofony do czerwoności walcząc o remont kładki, ale w odpowiedzi ówże włodarz gminy przekonywał, że już wkrótce nie będą tęsknić za tą prowizorką. Ostatecznie kładkę zamknięto i zdemontowano. Urzędnicy wskazywali, że nie opłaca się jej remontować, a wymiana na nowy obiekt jest za droga. Dodatkowym punktem zapalnym był fakt, że trasa do kładki wiodła przez grunt wspólnoty mieszkaniowej, która w pewnym momencie nie zgodziła się na korzystanie z jej terenu.

WYSZŁO JAK U BAREI. KŁADKA NASZYCH MOŻLIWOŚCI

Powstał więc nowy park, a wraz z nim nowe kładki. Ruch pomiędzy osiedlem a centrum miasta miały regulować dwa z trzech zaplanowanych do wykonania przejść na Czarnej. Problem w tym, że funkcję łącznika pełni tylko jedno z nich, drugie od strony amfiteatru i parkingu prowadzi do nikąd, choć w zamyśle wizjonerów miało skrócić drogę o połowę i ułatwić życie mieszkańcom osiedla. Od momentu powstania nie ułatwia go wcale. Żeby przejść tędy na drugi brzeg Czarnej, trzeba sforsować metalowe barierki, a następnie zejść po skarpie. Zimą wcale nie jest to łatwe. Ale ludzie korzystają i wydreptują ścieżki w chaszczach przysypanych śniegiem.

Kładka stała się więc pośmiewiskiem nie tylko wśród miejscowych, ale też przyjezdnych. Nie często można spotkać obiekt, który został wybudowany z myślą o nowej jakości a wyszło pospolicie, czyli bez sensu, choć w Staszowie jest już kilka takich przypadków.

KUKUŁCZE JAJO W SPADKU. WŁADZA SIĘ ZMIENIŁA, PROBLEM ZOSTAŁ

Mijają kolejne wiosny i zimy, a urzędnicy nadal nie bardzo wiedzą, co z tym fantem zrobić. - Wystarczy zrobić chodnik do ulicy Słowackiego i temat załatwiony - podpowiadają mieszkający na osiedlu Oględowska, którzy mimo ograniczeń idą w zaparte i korzystają z tego "skrótu".

O dojście do wybudowanego przejścia na czarnej starają się od wielu miesięcy. Wnioski o ujęcie tego skromnego zadania w kolejnych budżetach spaliły na panewce. W tegorocznym planie też próżno szukać tej pozycji. - Od samego początku ta kładka nie spełnia swojej roli, bo nie ma do niej dojścia. Jeszcze dwa lata temu wnioskowaliśmy do gminy, aby wykonano przejście do ulicy Słowackiego. Do tegorocznego budżetu też składaliśmy wniosek, ale bez skutku. Dla naszego osiedla to jeden z ważniejszych problemów. Naszym zdaniem prosty do rozwiązania - mówi Zbigniew Snopkiewicz, przewodniczący zarządu osiedla Oględowska w Staszowie.

DWA LATA PRÓB I NIC. BUDŻET NIE POMIEŚCI

Jego zdaniem trasę do kładki można by poprowadzić wzdłuż ogrodzenia stadionu Pogonii, bo te tereny należą do gminy i starostwa.

- Byłoby z pewnością taniej, bo nie byłoby potrzeby wykupu działek tyle. Proponowaliśmy przeniesienie kładki w inne miejsce - dodaje nasz rozmówca. I choć gmina idzie tym samym tokiem myślenia, to ludzie jak brnęli w chaszczach tak brną nadal. - Nie mamy pieniędzy w tegorocznym budżecie na to zadanie. Jest szansa na wykonanie chodnika do kładki od strony osiedla i rozwiązanie tego problemu, ale pod warunkiem, że znajdą się oszczędności - mówi Tomasz Fąfara, wiceburmistrz Staszowa.

Burmistrz Romuald Garczewski w odpowiedzi na wnioski złożone do budżetu pisze, że "gmina czyni starania o pozyskanie środków finansowych". Mieszkańcy osiedla chcą się spotkać z włodarzem miasta jeszcze w tym miesiącu. Z pewnością poruszą i ten temat. Czy po trzech latach doczekają się przejścia na drugą stronę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie