Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komisja "Przyjazny Tarnobrzeg" miała tropić lokalne absurdy. Po roku działalności mało kto o nich słyszał

Grzegorz LIPIEC, [email protected]
Najczęściej tarnobrzeżanie przyznawali, że głupotą jest przerost biurokracji oraz armie urzędników, utrzymywane z publicznych pieniędzy.
Najczęściej tarnobrzeżanie przyznawali, że głupotą jest przerost biurokracji oraz armie urzędników, utrzymywane z publicznych pieniędzy.
Komisja "Przyjazny Tarnobrzeg" miała tropić nonsensy prawne. Działa już rok, ale niewielu mieszkańców miasta o niej słyszało.

Mija rok od rozpoczęcia działalności Komisji "Przyjazny Tarnobrzeg". Sprawdzamy, jakie są efekty jej pracy, a także pytamy mieszkańców miast północnego Podkarpacia, czy jest to dobry sposób na walkę z prawnymi absurdami.

Była sejmowa Komisja "Przyjazne Państwo", a 12 miesięcy temu Norbert Mastalerz, prezydent Tarnobrzega postanowił powołać do życia Komisję "Przyjazny Tarnobrzeg". W jej skład weszło siedem osób: urzędnicy z magistratu, radni oraz przedsiębiorcy.

- Powołałem do życia komisję "Przyjazny Tarnobrzeg". Jej zadaniem jest tropienie wszelkich nonsensów prawnych, które utrudniają nam życie, ze szczególnym naciskiem na przedsiębiorczość. Zaś moim zadaniem będzie eliminowanie złych przepisów z życia. A jeśli nie będę władny sam tego zrobić, monitowanie do instytucji i urzędów, które będą mogły to uczynić. Z doświadczenia wiem, że czasem wystarczy jeden podpis lub nawet jeden telefon, aby absurdalny przepis wylądował tam, gdzie jego miejsce. Na śmietniku - mówił rok temu Norbert Mastalerz.

INNE PROPOZYCJE

Komisja rozpoczynała swoją pracę od apelu do mieszkańców miasta, aby zgłaszali absurdy, utrudniające życie. Okazało się, że zgłoszenia były.

- Przystępując do pracy spodziewaliśmy się, że tarnobrzeżanie wręcz "zawalą" nas robotą - mówi Wojciech Malicki, dyrektor Kancelarii Prezydenta Miasta Tarnobrzega, sekretarz Komisji "Przyjazny Tarnobrzeg". - Otrzymaliśmy sporo zgłoszeń, ale postulowały one obniżkę podatków, opłat lokalnych, a nawet ich całkowite zniesienie. Nie zajmowaliśmy się nimi, bo celem Komisji jest usuwanie złych przepisów, a nie obniżanie opłat na rzecz miasta, na co naszego samorządu nie stać w obecnej sytuacji.
Wojciech Malicki wymienia kwestie poruszone i załatwione z inicjatywy Komisji "Przyjazny Tarnobrzeg".

- To jest przywrócenie ruchu dwukierunkowego na ulicach Jabłoniowej i Czereśniowej, albo wyjaśnienie przepisów regulujących opłaty za tak zwaną "deszczówkę", czyli odprowadzanie wód z dachów i powierzchni utwardzonych - dodaje samorządowiec. - Obecnie członkowie Komisji analizują akty prawa miejscowego. Efektem tej pracy będzie uaktualnienie kilkunastu zarządzeń. Oczywiście nadal czekamy na zgłoszenia od mieszkańców.

TROPIMY

Postanowiliśmy zatem zapytać o zdanie mieszkańców Tarnobrzega. Najczęściej przyznawano, że głupotą jest przerost biurokracji oraz armie urzędników, utrzymywane z publicznych pieniędzy.
Wśród wadliwych aktów prawnych wymieniano na przykład to, że taki podatek od psa nie jest zbierany od wszystkich mieszkańców. Jedna z zapytanych tarnobrzeżanek odpowiedziała, że ma psa i do tej pory nie ma otrzymała żadnych informacji, kiedy i gdzie ma uiszczać stosowną opłatę.

Duża liczba ankietowanych uważa, że samorządowcy powinni zwrócić uwagę na absurdy architektoniczne oraz buble budowlane, które objawiają się przy wielu inwestycjach drogowych. O tarnobrzeskiej Komisji słyszało zaledwie pięciu z dwudziestu zapytanych mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie